Dzisiaj zebrałam w jeden post maski, które najchętniej stosuję. Ulubiona to SUPERMUD od Glamglow, ultramocne oczyszczanie - kwasy AHA, BHA i węgiel. Zawsze wadą była dla mnie jej niska wydajność a niedawno dowiedziałam się, że nakładam jej o wiele za dużo - wystarczy cieniutka warstwa a produkt wystarcza na ok. 20 użyć. Bardzo lubię też maskę Origins Clear Improvement, kremowy preparat na bazie węgla, właśnie zaczęłam drugie opakowanie. Nowością w mojej toaletce jest węgiel do mycia twarzy Origins z tej samej linii - sypki proszek, który trzeba połączyć w dłoniach z małą ilością wody (wystarczą wilgotne dłonie), potrzeć (szybko się spienia) i umyć nim twarz, zostawia skórę bardzo gładką i daje uczucie świeżości. Można go również zmiksować ze swoim ulubionym żelem. Wspominam o nim w poście o maskach, bo to drugie zastosowanie tego węglowego pyłu - gdy dodamy odrobinę wody (dosłownie kroplę) otrzymamy maź, którą możemy przetrzymać na twarzy 5-10min jako maskę oczyszczającą. To żółte to maska nawilżająca Kiehl's Calendula & Aloe Soothing Hydration Mask, pachnie jak dżem pomarańczowy (a nie ma w składzie cytrusów), fajnie nawilża, chociaż efekty nie są tak spektakularne jak te, które dają produkty nawilżające od np. Glamglow. Po raz kolejny polecam Wam też super odżywczy i rozświetlający GLOWSTARTER, który można stosować jako krem oraz na makijaż w celu rozświetlania poszczególnych fragmentów twarzy (np. kości policzkowych).
↧